Historia naszego pierwszego psa
Foresta adoptowaliśmy ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Bielsku-Białej końcem lipca 2018 roku. Miał wtedy około 5 lat i długą listę problemów. Byłam wtedy jeszcze na studiach i jednocześnie intensywnie edukowałam się z zakresu psychologii i zachowań psów. Mając od dziecka sporo doświadczeń z psami i będąc wolontariuszem w schronisku w Bielsku postanowiłam, że nadszedł już ten moment abym wzięła trudnego psa i sprawdziła swoich sił w praktyce z poważniejszym kandydatem na psiego towarzysza.
Zdecydowałam się na Foresta, bo od zawsze podobały mi się duże psy. Wiedziałam też, że już wiele razy wracał z adopcji i schronisko zaczęło rozważać, aby więcej mu tego nie robić. Serce pęka kiedy pies trafia z rąk do rąk a na końcu i tak ląduje w tym samym schroniskowym boksie, bo kolejny człowiek nie stanął na wysokości zadania.
Jaki był Forest kiedy trafił do nas?
– Miał w nosie ludzi. Nie miał nikogo z kim mógł zbudować jakąkolwiek relację. Człowiek kojarzył mu się tylko z jedzeniem, krótkim spacerem i sprzątaniem kojca. Dużo czasu zajęło mu przekonanie się do mnie jako osoby, która chce dać mu coś więcej.
– Na spacerach ciągnął jak parowóz. „Rosłe chłopy” miały duży problem, żeby go wyprowadzać, a co dopiero ja ważąc niewiele więcej niż on!
– Panicznie bał się innych psów. Kiedy zabrałam go na pierwszy dłuższy spacer po adopcji chciał uciekać z podkulonym ogonem kiedy zobaczył yorka na rękach u pani idącej z naprzeciwka.
– Bał się innych psów i samego schroniska tak bardzo, że nauczył się wspinać po ogrodzeniu i kilkukrotnie uciekł ze schroniska. Z tego powodu dostał osobny kojec- bez kontaktu z innymi psami i zabezpieczony z każdej strony przed możliwością ucieczki.
– Każdy spacer z nim na początku był męczarnią. Kiedy wywąchał jakiś ciekawy zapach wpadał w taki amok, że skakał jak opętany wyżej niż moja głowa całkowicie tracąc nad sobą kontrolę. Miał ogromne problemy z ekscytacją.
– Ekscytacja była jego reakcją na wszystko. Zupełnie jakby nigdy nie miał przeprowadzonej socjalizacji- nowe miejsce, rzeka, nowe zapachy.. zachowywał się jakby wszystko widział pierwszy raz w życiu.
– Przywołanie ❓ Bez szans! Jak tylko czuł większą swobodę wpadał w istne szaleństwo- torpeda nie do zatrzymania, nic do niego nie docierało. Był absolutnie nieprzewidywalny, potrafił odpalić w najmniej oczekiwanym momencie.
– Miał potężny „lęk separacyjny”. To z tego powodu przede wszystkim wracał do schroniska. Ponad 40 kilogramów próbującego się wydostać z mieszkania psa spowodował u nas sporo zniszczeń: dziury w betonowej ścianie, odrapane drzwi, pogryziony zamek do drzwi, domofon regularnie zbierany z podłogi, śmieci porozwalane po całym mieszkaniu, pootwierane szafki, co się dało to zjadał. Skakał po blatach w kuchni, po kuchence indukcyjnej, otwierał piekarnik, otwierał sobie drzwi na balkon (dobrze, że z niego nie wyskoczył), szczekał i wył jak opętany, nie potrafił się położyć ani na sekundę. Zdewastował też swoją klatkę kennelową i wyłamał nam drzwi do lodówki w zabudowie.
Jak się zmienił?
Praca nad tymi wszystkimi problemami trwała ok. 10 miesięcy. Żeby puszczać go luzem potrzebowaliśmy 1,5 roku. Dzisiaj po tych problemach prawie nie ma śladu, a sam Forest stał się nauczycielem dla wielu innych psów. Teraz często pomaga mi w pracy w terenie, jest też cudownym wychowawcą dla psów przybywających do nas na resocjalizację.
Jestem za Foresta bardzo wdzięczna. To z nim popełniłam całą masę błędów, które w swojej cierpliwości znosił, abym tych samych błędów nie musiała popełniać już z Waszymi psami. Forest to prawdziwy profesor w uczeniu mnie psiego świata. Nauczył mnie, że nagrody nie zawsze wystarczą, a dyscyplina jest potrzebna o ile nie zaczynam wchodzić w musztrę. Pokazał mi jak ważne jest stawianie granic i jak potrzebne jest wspólne szaleństwo i dobra zabawa. To on był tym ostatecznym kopniakiem, aby powstał Rodzinny Pies. Jeśli z nim się udało to nie ma rzeczy niemożliwych! Chcemy dawać Wam nadzieję i pokazać, że warto walczyć i się nie poddawać 🙂